MG Anfarius: Sesja #2: "Baza Wojskowa"

Mysz

*dziwne...zakłopotanie odeszło... a ja wpatrzony byłem w jej wzrok...*nie mam nikogo prócz Igora... jedyna chęć życia to usiąść za kółkiem prawdziwego mustanga... potem niech sie dzieje ze mną co chce...*wzrok w bok skierowany... dlaczego? natura tchórza... po takich słowach nie jestem w stanie spojrzeć jej w oczy. W niej siła i wiara... jest silniejsza psychicznie ode mnie. To widać*Zresztą...kto by sie przejął mechanikiem... do tego takim jak ja...nawet pokarmem dla mutków nie byłbym dobrym...

Anfarius

Odwracasz głowę by nie patrzeć jej w oczy. Czujesz ją jak zbliża się jeszcze bardziej, i bardziej. W końcu jedną ręką kieruje twoją twarz na siebie i całuje cię. Teraz już po prostu leży na tobie.

Mysz

*co..co..co...zszokowany... nigdy nie całowałem kobiety... jedyne co pocałowałem to maska zbrojonego Cadillaca... nie wiem co robić ale zaraz przypomniały mi się słowa pewnego faceta któremu naprawiałem wóz. "Wyglądasz na takiego co nie wąchał nigdy zapachu prawdziwej cipki... Pewnie tez nie całowałeś kobiety nie chłoptasiu?" wtedy tylko spaliłem cegłę a on dodał "spokojnie...po pierwszych dziesięciu sekundach będziesz wiedział o co w tym chodzi" Uśmiechnął się do mnie i rzucił mi 10 gambli za naprawę... teraz wiem o co mu chodziło... odwzajemniłem pocałunek. Igor tylko zagdakał pociesznie a ja przytuliłem do siebie dziewczynę tym samym czyniąc pocałunek bardziej zachłannym*

Anfarius

Obejmujesz ją i przyciskasz jeszcze bardziej do siebie. Czujesz jej ciepło na całym ciele. Całujecie się namiętnie a waszemu pocałunkowi nie widać końca. Lewą ręką Tia rozszerza dekolt. Chwile potem "odczepiła" się od ciebie i podparła się rękoma. Rzucasz okiem na jej piersi. Widzisz je prawie w całości. Na twojej twarzy pojawia się rumieniec. Dzieewczyna uśmiecha się zawadiacko i odpina następny guzik swojego białego fartucha.

Mysz

*o rzesz... kurwa mać... to zaszło za daleko ja nic nie umiem nie wiem ła!! dlaczego to nie jest proste jak budowa silnika?!...ale....uśmiech mam na twarzy. Co prawda trochę spanikowany, czekam na rozwój sytuacji spoglądając jej w oczy głęboko*

Anfarius

Odpina następny i nasepny. Dostrzegasz czerwony stanik który ledwo przysłania jej krągłe piersi. Jakby się wysilić to można wypatrzeć wszystko, co przysłania. Fartuch ma rozpięty. Przełożyła jedną nogę na drugą stronę łóżka i teraz jest dokładnie nad tobą. Prubuje odpiąć stanik. Jesteś strasznie zakłopotany a Igor uciekł w kąt pokoju.

Mysz

Eeemm.... Tia?*zwracam uwagę jej tak by na mnie popatrzyła... gdy już to robi kręcę przecząco głową*Nie wiem co masz na myśli i co chcesz zrobić...choć domyślam się...ale..no właśnie jest ale... Nie Kocham Cie...*No i to co jeszcze facet powiedział gdy rzucał mi gamblami... "Pierwszy raz zostaw dla kobiety którą kochasz" i odjechał*Nie...

Anfarius

Tia nie zwracała na ciebie uwagi a ty nie mogłeś dokończyć pierwszego zdania. Uciszyła cię kładąc rękę na twoich ustach. Oboje usłyszeliście te kroki dobiegające z korytarza. Tia szybko zeskoczyła z łóżka i zaczęła się zapinać. Już prawie jej się udało. Ostatni guziczek i... przez drzwi wszedł do środka mężczyzna w średnim wieku, wysoki i prawie łysy. Ma na sobie tyn sam fartuch co Tia, tylko męski i duuużo większy. Wygląda na lekarza. Patrzy chwile na ciebie, potem na pomięte łóżko aż w końcu jego wzrok pada na Tię. - Ekhm... Przepraszam ale... Tia... choć na chwilę, muszę ci coś powiedzieć na osobności.
Oboje wychodzą za drzwi. Słyszysz głos tego mężczyzny ale nie rozrózniasz słów. Po chwili dociera do ciebie krzyk Tii. Następnie widzisz, jak dziewczyna wpada do pokoju z twarzą zakrytą dłońmi. Pada na wolne łózko obok twojego i płacze. Przeraźliwie płacze. Uderza pięściami w materac, targa poduszką i pościelą.

Mysz

Rzesz kurwa...*może i panny nie kocham ale...zaraz komuś jebnę... albo kopne w jajka... wstaje szybko i wychodzę na korytarz*Te! Łysolu! Coś jej zrobił ładnie to tak postaw się równemu sobie!!*kur...teraz to mnie pojebało..skąd ten tekst wogóle? facet wyższy ode mnie o dwie głowy w barach szerszy do tego starszy...kogo ja chce zgrać bohatera? Płacz Tii tylko dodał mi sił, coraz głośniejszy jej płacz coraz więcej nerwów we mnie miałem siłę i odwagę rozerwać gościa na strzępy..ale przecież...Tiia jakby nie było jest dla mnie nikim...a skoro tak zareagowałem? Może się zakochałem?*

Anfarius

Facet podchodzi do ciebie i przedstawia się:
- Jestem Collins. Jestem lekarzem. I nic nie zrobiłem Tii. Powiedziałem jej tylko, że jej ojciec, on... nie żyje. Myślałem, że powinna to wiedzieć, prawda?
Po tych słowach odszedł i straciłeś go z oczu gdy skręcił za róg korytarza. Płacz Tii lekko się uspokoił i teraz słyszysz tylko głośne pociągnięcia nosem.

Mysz

Co?...Set? Set nie żyje?*szok... jeszcze wtedy... on... wchodzę do pokoju wzrok mój jest skierowany ku... niczemu patrze gdzieś w pustkę jeszcze słysząc krzyk radości jak zestrzeliwał wojowników... siadam obok Tii i mimowolnie ją przytulam a łza rozpaczy spływa po mym policzku. Cisza...*

Anfarius

Tia przytula się do ciebie i cały czas łka. Siedzicie tak sobie jakiś czas. Jesteś strasznie przygnębiony. Ten facet, ten silny facet, zginął? nie wierzysz w to. Po jakimś kwadransie w drzwiach widzisz Kruka który także ma zasmuconą minę i patrzy na was.
- A więc poznałeś już Tię?

Mysz

*kiwam tylko lekko twierdząco głową... kilka łez uroniłem jednak nie rozpłakałem się...chciałem pokazać Tii, że jestem silny...mój płacz tylko pogorszył by sprawę. Dalej przytulam Tię*

Anfarius

Kruk, tak, ten wysoki na ponad 190 cm mężczyzna o groźnej twarzy, szerokich barach i czranych, krótkościętych włosach klęka przed Tią a i tak ma głowe na wysokości jej twarzy. Głaszcze ją swoją ręką po twarzy. Tia uspokaja się trochę. Odlepia się od ciebie i rzuca się Krukowi na szyję. On ją przytula mocno do siebie. Kruk patrzy na ciebie spokojnym wzrokiem i mówi:
- Idź, przyjacielu, do dowódcy. Przydzieli ci miejsce w koszarach. Najpewniej w pokoju moim, Tii i Dicka. A teraz zostawm mnie z nią sam na sam.Uspokoję ją.

Mysz

*kiwnąłem tylko twierdząco głową i wyszedłem z pomieszczenia. Odnalazłem się zaraz w budynku i wyszedłem na zewnątrz rozglądając się za kimś ważnym. Rozglądając się w koło zobaczyłem...*