MG Anfarius | Kampania #1 | Sesja #1 *Welcome, Asshole!*

Anfarius

Amy & Mysz

Opancerzony wóz bojowy skakał na wyboistym terenie. Po rosnących tu jeszcze neidawno drzewach zostały spopieolone kikuty. Żółnierze siedzieli cicho, od czasu do czasu spoglądając ukradkiem na biust Amy. Wasz nowy dowódca, sierżant McArthur siedział na fotelu pasażera, przy kierowcy.
Jechaliscie do bazy wojskowej #3, tuż przy lini frontu. Nie zdradzono wam szczegółów misji, ale zabranie tkaich fachowców jak wy mogło na cos wskazywać - Amy, piękna snajperka i Mysz, wspaniały mechanik od paru pokoleń.
Wóz przejechał przez prowizoryczny most a wy zaczęliscie wpsominać. Amy została grzecznie zapytana o chęć przysłużenia się kraju i portwelowi. Mysz, stawiając się został zmuszony siłą.

David

Światło raziło cię w oczy, lampka była skierowana w twoją stronę. Czułes chłów, widziałes dwie sylwetki*Bohater się znalazł... będzie dla niego jakas robota, majorze? Damy mu odpokutować grzechy przeszłosci?*Słyszałes smiech.

Dawid Harleyson

przypatruje sie oby sylwetkom pogardliwym wzrokiem. zbieram w gębie potężną porcje smarków po czym spluwam mniej więcej w kierunku jednej z sylwetek. "Spierdalać odemnie"

Dartius

*Spokojnie siedzę sobie na swoim miejscu opierając broń o Siebie. jeżeli ciężarówka otwarta jest z tyłu to spoglądam na oddalający się "krajobraz". Ostentacyjnie czekam na coś ciekawszego niż podróż nie odzywając się ni słowem*

Mysz

*buce jedne... A mogłem siedzieć teraz w domku* Amy rozumiesz?! Mam w domu mustanga gt 350 shellby! Antyk! A te buce zabrały mnie gdzieś.. *mała przerwa by zobaczyć - gdyby ciężarówka była otwarta - choći tak zapewne krajobrazu nie znam...* ...gdzieś o nazwie "chuj-wie-gdzie" I jeszcze jak znam życie będziemy musieli narażać swoje życie... Ja chce do mustanga.. *i gdyby mógł zaraz by się rozpłakał... nie potrafił siedzieć w tak długiej ciszy jak do tej pory. W końcu nerwy puściły.. a gdyby mógł to by parował uszami*

Anfarius

Amy & Mysz

*Zamknij się smarkaczu*Powiedział McArthur. Jeden z żołnierzy spojrzał na mechanika mętnym wzrokiem. Nagle ciężarówka zatrzymała się, Amy i żółnierze tlyko lekko pochylili się do przodu. Niestety Mysz nie ma tak dobrych nóg i jego głowa wylądowała na kolanach żołnierza z mętnym wzrokiem. Wszyscy zarechotali a żołnierz brutalnie cię podniósł. Nie widzieliscie co się stało, ale p ochwili McArthur powiedział*Tak, to on*Słyszęliscie kroki i po chwili w otwartych drzwiach ciężarówki pokazał się łysy i chudy mężczyzna w szarym płaszczu. Oczy miał stalowe, bijące chłodem i szpakowaty nos. Wszedł do ciężarówki i podał rękę pierwszej osobie z brzegu. Pierwszą osobą z brzegu była Amy.

David

Widziałes jak jedna z sylwetek odskakuje przed twoją sliną. Światło nagle zgasło a Ty poczułes, że ktos nieźle przyjebał ci w prawy policzek. Uderzenei prawie nei zwaliło cię z krzesła, na którym siedziałes. Drugie uderzenie złamało ci nos*Już my cię nauczymy discypliny, pierdolony gangerze*Oberwałes jeszcze raz, lekko, w potylice.

Dawid Harleyson

*Wydaje z Siebie mój opentańczy śmiech* hahahaha , no prosze pobijcie mnie psy syny może wam to coś pomoże, hahahahaha po tym króciutkim monologu ogarniam całą sytuacje w jakiej sie znalazłe a to znaczy: jak mocno jestem związany, czy mam jakieś szanse z nimi w walce na pięści i czy w ogole jest jakaś możliwość ucieczki.

Dartius

*spoglądam gościowi prosto w oczy jak każdemu innemu pierwszy raz spotkanemu człowiekowi. Po chwili wyciągam swoją rękę ku niemu, by ją uścisnąć. Nie nawiązuję rozmowy pierwszy, gdyż nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. Nie przejmuję się również zbytnio Myszą i jego lamentem. Ponownie oczekuję na rozwój sytuacji, lub chociaż na przedstawienie zadania do wykonania*

Mysz

*tylko odepchnąłem z lekka łapy żołnierzyka. Poprawiłem oliwkowe ogrodniczki i spojrzałem na tego tam.. i Amy. Sam podszedłem i przycupnąłem na krańcu ciężarówki* Nie wiem kim Pan jest, ale jak znam życie jesteśmy Panu potrzebni. Bez ceremoni powitalnych i wiwatów. Mam dość tego ze każdy mnie gdzieś szarga po całym stanie i do tego wbrew mojej woli! Mało to mechaników w Detroit?! Do rzeczy! *pośpieszyłem jak i.. no tak.. nerwy... a może jeno był głodny?*

Anfarius

Amy & Mysz

Łysy przywitał się ze wszystkimi po kolei, obdarzając Amy brzydkim, wyglądającym na szczery usmiechem. Usiadł na jedynym wolnym miejscu*Jestem Clark. Wszystkiego dowiecie się w bazie #3*McArthur nakazał kierowcy by wznowił jazde. Amy czuła na sobie spojrzenie Łysego. Gdy siedział wyglądał, jakby miał na plecach plecak lub garb.

David

Dostałes odpowiedź po kilku sekundach - potężny kompniak w brzuch zwalił cię z krzesła. Byłes do niego przywiązany czyms metalowym, kajdankami najpewniej. Nawet z twoją siłą nie było szans by się oswobodzić. Czułes w ustach krew a nos potwornie cię piekł*No no... już tego wystarczy, kapralu*Powiedziała druga sylwetka*Nie wiadomo, może będą chcieli wyruszać już dzis*Obie sylwetki wyszły z pomieszczenia.

Dawid Harleyson

"o kurwa" pomyślałem. jak ja sie w to gówno spakowałem. nie moge sobie przypomnieć. zwijam sie z bólu na krześle starając sie cokolwiek przypomnieć.

Dartius

*"Od patrzenia nic się zazwyczaj nie dzieje więc niech się patrzy" Myśl taka przetoczyła się przez głowę. Gdy ciężarówka podskoczy, lub zatrzęsie się rękę lekko przesuwam w stronę kieszeni, z ulokowanym w środku kastetem. Tak na wszelki wypadek. Poza tym staram się zapamiętać twarze innych osób w wozie...Prawdopodobnie będę z nimi w drużynie...*

Mysz

*A ja staram się nie mękolić ani nie marudzić...* Ile jeszcze? *... no ale chociaż się starałem..* I tak w ogóle w jakim jesteśmy stanie już? I dokąd jedziemy? I po co ja wam! Nie umiecie wymienić sobie koła czy jak? *naprawdę się starałem...*

Anfarius

Amy & Mysz

Żołnierz z mętnym wzrokiem palnął cię otwartą dłonią w potylice*Milcz!*Powiedział przez zacisnięte zęby. Jechaliscie i jechaliscie... długo, naprawde długo. W końcy McArthur powiedział*Oooo... z tąd już widać baze. No chłopcy, już niedaleko!*Żołnierze i Clark spojrzeli na Amy i zasmiali się.

David

Taaaak... pamiętasz. Wiatr we włosach, motocykl i twoja kompania z Hell Angels. Następny obrazek. Napad na stary, jak wam się wydawało, magazyn Posterunku. Kolejny obrazek. Twoi kompani uciekają przed ludźmi posterunku zostawiając cię samego. Kolejny obrazek był niewyraźny. Oberwałes kolbą w potylice. Tyle z twoich wspomnień. Nos strasznie piecze, w ustach zebrała się już spora ilosć krwi. Czujesz wyraxną potrzebe pujscia w krzaki.

Dawid Harleyson

"eeeejjjj !! musze do kibla! i to nie są żarty, no chyba że wolicie mnie posranego to nie ma sprawy, hahahaha" wydziram sie na cale gardło bo ja NAPRAWDE musze w krzaki

Dartius

hmpf*Tyle tylko wydobyło się z mych ust. Na prawdę tyle razy pomylono mnie z facetem, iż mam to serdecznie gdzieś. Skoro niedaleko już było, oznaczało iż trzeba wyjść będzie, i zadawać się przez jakiś czas z tą bandą brudasów i nieokrzesańców. Trzeba będzie trzymać kastet w pogotowiu, choćby w staniku. A potem gdy któryś wyskoczy.......*